niedziela, 24 czerwca 2012

ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY


-zastanawiam się, czy sobie nie powiększyć piersi...-powiedziałam oglądając się w lustrze, coraz bardziej znirzając dekold nowej sukienki.
Pierwszy raz od ponad godziny, Sebastian oderwał wzrok od meczu.
-spróbujesz, a nigdy cię więcej nie dotknę...-powiedział, i wrócił do oglądania Euro, które mnie wogule nie interesowało.
Miałam głęboko w dupie to, czy wygra polska, czy Grecja.
-gdybyś mnie chociaż dotykał...- zirytowałam się.
-a nie?-spytał bezmyślnie gapiąc się w ekran.
Stanęłam między nim i jego pieprzonymi chipsami na stoliku a telewizorem, opierając się o stół i patrząc mu głęboko w oczy.
Myślałam że coś tym wskuram, ale nic z tego.
Chłopak jedynie lekko mnie odsunął.
-Sebastian, jestem w ciąży!-skłamałam.
-fajnie-też się nie otrząsnął.
Ktoś nagle zapukał do drzwi.
-seba, przyjechała Madonna i prosi cię o autograf.-powiedziałam otwierając drzwi.
-przynieś lepiej tą pizzę!-odkrzyknął mi.
-taa... Jasnowidz...-szepnęłam wydobywając z torebki portwel, i płacąc kolesiowi za 2 pizze które zamówił mój chłopak.
Pokroiłam jedną na małe kawałki, z czego jeden włożyłam do pudełka, które zamknęłam, jakby nigdy nic, i zaniósłam Sebie.
-podlizucha-powiedział i "w nagrodę" klepnął mnie w tyłek, abym się odsunęła.
Udawałam że się cieszę, ale w duszy aż płonęłam ze złości.
Wbiegłam do góry, do pokoju Tosi, po drodze zabierając ze swojego pokoju kosmetyczkę.
-tośka, wstawaj, matce się nudzi-powiedziałam wciągając dziewczynkę z łóżka.
-NADJA, GDZIE MOJA PIZZA?!-usłyszałam z dołu.
-ups...-szepnęła Tosia.
-nie ups, tylko zabawa, dawaj!-powiedziałam biorąc z kosmetyczki lakiery-biały-kolor czystości zamiarów, oraz-czerwony-kolor krwi oddanej za ojczyznę przez polaków.
Pomalowałam paznokcie najpierw Tosi na biało-co drógi, a resztę na czerwono.
Ze swoimi zrobiłam tak samo.
Potem wróciłam do sypialni, szperając w rzeczach Sebastiana, wynalazłam koszulkę Euro z biedronki <hue hue>
Założyłam ją na siebie, była lekko przydługa, ale przynajmniej nie zasłaniała całych pośladków.
I <bardzo> krótkie spodenki, takie jak miała dziewczyna w teledysku Biebera (boyfrend).
Czerwone buty na wysokich szpilkach, i czapkę z daszkiem biało-czerwonych.
Gdy wróciłam do pokoju Tosi, ona znowu spała, a ja nie byłam aż tak zdesperowana, aby ją znowu budzić, więc zgasiłam jej tylko światło i przymknęłam drzwi.
Po cichu, starając się aby obcasy za bardzo nie stukały, zeszłam na dół, i tym razem stanęłam za sofą, zakrywając chłopakowi oczy.
-co Ty robisz, Nadja, przez cb nie zobaczę czy strzelił karnego!-wrzasnął, ale nie wyrywał się.
Pochyliłam się tak, że udało mi się pocałować go w usta.
Mój błyszczyk jednak mu smakował, bo przyssał się do mnie jak pijawka.
Obeszłam sofę do okoła, nie zdejmując rąk z oczu Sebastiana, i usiadłam mu na kolanach, przodem do niego.
-odkryj mi oczy-poprosił.
-to powiedz że mnie kochasz-powiedziałam mu cicho do ucha.
-kocham cię...-szepnął, a ja zdjęłam mu ręce z oczu.
Już go nie interesował mecz***
***
no to się już trochę rozwija...

Sorry, Seba, jeśli uraziłam cię tym rozdziałem, ale jak widać nie mam weny, a jak nie mam weny to sięgam po środki specjane, czyli to co widać.
I macie swoje, baby, i nie męczcie mnie więcej, bo i tak nie będę nic opisywać ze szczegółami.
A ty, Basiu kochana, jesteś bardziej zboczona od większości facetów, proponując mi żebym poprosiła Sebastiana aby to opisał.
Tak, jedna kolesiówa mi napisała maila, abym napisała do sebastiana, aby opisał to swoimi oczami.
To jest nienormalne!
Taka głupia jeszcze nie jestem!
Ok, nie piszę więcej bo jadę autem, i wolę słuchać Bednarka, niż pisać stopki, papa!

środa, 6 czerwca 2012


Poczółem na gardle coś zimnego...
A gdy się odwróciłem, zobaczyłam, że uśmiech Nadji, zmienił się w strach, plastikowy nóż którym mnie "zaatakowała" wypadł jej z ręki.
-Nadja...-próbowałem ją pocieszyć równocześnie szukając telefonu, który mi spadł.
Dziewczyna opadła na kolana, biorąc na ręce Tosię.
Wykręciłem numer alarmowy, i czekałem na najgorsze...
***NADJA***
Nie spałam.
Nie jadłam.
Tosia jest w śpiączce, od czterech miesięcy, nie wiem co mam ze sobą począć...
Nie robię nic, tylko leżę i co jakiś czas lecę do łazienki żeby (puścić pawia, bue).
-Nadja... Chcesz coś do jedzenia?-spytała mama
-ogórki-jedno słowo wystarczyło aby wyszła z pokoju.
Ok, to jedyne co jadłam.
Ogórki korniszone, od czasu do czasu lody.
Nie potrafię żyć, wiedząc że Tośki nie ma.
Znaczy się, jest, ale nie wiadomo kiedy się obudzi.
Wystarczy tylko jeden mały błąd, a... UMRZE...
Nie chcę o tym myśleć, wystarczyło że usłyszałam w swojej wyobraźni to słowo, a poleciałam do łazienki, wiadomo po co.
-yyy...-w drzwiach stanęła moja mama.
-mamo...idź sobie...-szepnęłam zjeżdżając po ścianie w dół.
-Sebastian przyjechał...-powiedziała cicho i poszła.
Odrazu wróciła mi chęć do życia.
Umyłam szybko zęby, i ogarnęłam się w pięć minut, dwa razy szczotkując włosy, gdy ktoś mnie złapał od tyłu w pasie.
Gwałtownie się odwróciłam, całując Sebastiana prosto w usta.
-co za cudne powitanie...-szepnął tuląc mnie jeszcze bardziej-nie mogłem bez cb wytrzymać wiesz?
-a myślisz że ja nie?! Debilu, jak mogłeś mnie zostawiać, wiedząc w jakim stanie jestem?!
-przepraszam, Nadja, uspokuj się...-powiedział widząc moje roztargnięcie.
Łzy ciurkiem leciały mi z oczu, i nie chciały przestać.
Przytuliłam się do mojego ukochanego i stałam tak, szlochając.
-dzisiaj mają ją wzbudzać...-szepnął mi do ucha, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.
-mam sobie to za złe...-powiedziałam gdy wreszcie ogarnęłam co powiedział, chociaż i tak rozumowałam teraz strasznym mułem.
-co?
-co, co?
-co nasz se za złe?
-to że nie pozwoliłam jej mówić na siebie mamo...-znowu się popłakałam.
-Nadja... Kocham Cię... I nigdy nie przestanę, wiesz?
-kiedyś przestaniesz, wierz mi...
-nigdy...
################################
oooooooooo....
Is it big big world...
To jest wielki wielki świat...
Tak łatwo się w nim zgubić...
Up Up Up Up Up Up Up Up...
WIDZICIE? NAPISALAM, TAK JAK OBIECALAM, TAK JEST!
Seba, mam pomysł, nagraj Up, Justina Biebera!!!!