-czy wy do reszty zgłupieliście?-stanęłam pomiędzy moim ojczymem i Malwiny.
Ktoś nagle mnie odsunął, a zaskoczenie wśród mężczyzn zniknęło, i znowu wrócili do bójki.
Zachciało mi się ryczeć, więc pobiegłam za altankę, i roztrzęsionymi rękoma wybrałam w telefonie numer Sebastiana.
-Seba, przyjedź, proszę!-szepnęłam do słuchawki.
-co, już nie możesz beze mnie wytrzymać?-zaśmiał się.
-Sebastian, oni znowu się leją, przyjedź do Malwiny na działkę!
-kto, znowu?! Jedziemy-mówiąc to rozłączył się.
Usiadłam na mokrej trawie i czekałam.
******************
-Nadja! Co jest?!-usłyszałam cudowny głos, którego nie słyszałam przez ostatnie 6 tygodni.
Zerwałam się na równe nogi, i zawiesiłam się Sebastianowi na szyi, i zaczęłam płakać.
-zabierz nas stąd, szybko-powiedziałam przez łzy.
-wszystkie dzieci do auta, już!-krzyknął mój ukochany, a ja wzięłam na ręce małego Wojtusia, półrocznego brata mojego brata <wiem, pokitrane, nie?> bobka, czyli Marcinka, rocznego synka mojego kuzyna, Artura, wziął Sebastian,
Malwina wzięła swoją siostrę, i mojego brata, a Dominika i Natalia, Fabiana i młodsze kuzynki, Olivie, i Julię.
Owszem, z tego rodzeństwa była jeszcze 17-letnia Magda, ale ona wolała zostać.
Bardziej uważa się za dorosłą, niż dziecko.
Poinformowałam o wszystkim moją mamę i mamę Malwiny, czyli organizatorki przyjęcia, gdzie będziemy, i wsiedliśmy wszyscy do busa, za którego kierownicą siedział Paweł.
Cały czas musiałam mieć na rękach Wojtusia, nie wiem dla czego, ale uspokajał mnie.
-dobra, jakoś się zmieściliśmy.-powiedział Paweł, miejsc było tylko 9, a nas 11, dla tego Amelia siedziała na kolanach Malwiny, bobek na Natalii, Olivia Dominiki, a ja cały czas przytulałam do siebie Wojtka.
-Nadja, gdzie my wgl jedziemy?-spytała Natalia.
-zobaczysz-odpowiedziałam, ale sama nie wiedziałam dokładnie gdzie.
Dojechaliśmy na drugi koniec miasta, gdzie stał ogromny dom, otoczony zadbanym płotem, z wielką bramą wjazdową.
-nie wierzę, Seba, jak mogłeś mi to zrobić...-szepnęłam do mojego ukochanego.
Wiedziałam że jest zdolny do wszystkiego, ale żeby kupić dom, za... Nawet nie chcę wiedzieć ile, tylko dla tego, że mi się kiedyś podobał?
-uspokój się, Nadja... Chociaż taka wściekła ślicznie wyglądasz;*
-gdybym nie miała na rękach dziecka, dostałbyś po pysku-odpowiedziałam, gdy ten objął mnie.
-wiesz co?
-co?
-nasz w pysk.
Chłopak nadstawił mi policzek, a gdy nie reagowałam, wskazał na niego palcem.
Oburzona wyszłam z samochodu, i skierowałam się w stronę domu.
Ale gdy dotknęłam klamki, w dole brzucha przeszył mnie okropny ból.
Na szczęście w porę zjawił się Sebastian, i zabrał ode mnie Wojtusia, zanim ten wyleciał mi z rąk.
################
wiem, mało, i tak jakoś nijak.
A to wszystko przez moją pokitraną kuzynkę...
Jeszcze raz cię przepraszam Seba.
Wiesz o co cho.
A inni niech się odwalą, bo jak czytam te coraz gorsze komentarze, to krew coraz bardziej cieknie z ran, które dopiero co się zagoiły...
Dziękuję tym dwóm, góra trzem osobom, które czyta, ale na pewno nie tym, co piszą mi te wszystkie pieprzone maile!
czekam na komcie;**
kicia;*
Będzie kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńale świetne ;>
OdpowiedzUsuńzapraszam.