środa, 4 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 10


-Nadja... Czy ty masz dziewczyno pojęcie do czego ty doprowadzasz?!-krzyknęła moja mama.
Zaczęłam nieopanowanie szlochać, i wszystko przewróciło mi się w głowie.
-przecież to nie prawda, mamo!
-ale czy... No, czy mogłoby być prawdą?-spytała spokojniej.
-nie.-powiedzieliśmy stanowczo, równo z sebastianem.
Spojrzałam na monitor.
Na jednym z portali plotkaskich była naprawdę szokująca nieprawda.
Pisało tam że ja<JA!> jestem w ciąży z Sebastianem, i że może o tym poświadczyć detektyw Krzysztof Rutkowski.
"nie dostali tego dziecka, to sprawili sobie drugie"-mówił <podobno> detektyw o Antosi.
-to nie może być prawdą, nic poważnego między nami nigdy nie zaszło, a ten detektyw bez licencji niech lepiej zabiera lizaki dzieciom, byle nie naszej Antosi.-powiedział bez zająknięcia Sebastian wyciągając z kieszeni telefon-mam już dosyć tego jełopa-dodał przykładając urządzenie do ucha-Mito, jedziemy do Krakowa, szykuj się.
Nie wiedziałam o czym chłopak mówił.
-Po co tam jedziemy, Seba, czy ja o czymś nie wiem?-spytałam.
-planowaliśmy to z Pawłem odkąd wróciliśmy. Moja mama... Znaczy się ja, za pośrednictwem i pozwoleniem rodziców, staram się o prawo do Tośki.-uśmiechnął się szarmacko, a ja, wogóle tego nie planując, nie zważając jakie będą tego konsekwencje <głównie ze strony mojej mamy> rzuciłam Mu się na szyję.
Nie pocałowałam Go jednak.
Tych konsekwencji jednak się trochę bałam.
-Jesteś Boski, wiesz?-powiedziałam, chociaż byłam pewna że tak o sobie nie myśli.
To był najpiękniejszy czwartek życiu... No tak, czwartek.
-boże, która godzina?!-spytałam ze zdenerwowaniem-ja mam szkołę!
-spokojnie, zawiozę Cię.-powiedział cicho Sebastian-a po szkole Kraków.
-jasne-powiedziałam, i wzięłam torbę od mamy.
-Pani limuzyna czeka na dole-powiedział Seba otwierając drzwi frontowe i kłaniając się bardzo nisko.
Wyglądał śmiesznie, ale przy tym tak szarmacko...
"Szarmacko i sexownie", jak to zobrazowała jednego ze swoich bohaterów moja ulubiona pisarka, ta od "Wampirów z Morganville"
Kochałam Go.
Tak, to była Miłość.
*************
-nie no, gwiazdorzysz.-powiedziała Anka cicho na mszy<w naszej szkole zawsze w czwartki była msza w Auli>-i to ten sam Sebastian?-spytała podejrzliwie.
-nie nadużywaj imienia Pana Boga na daremno-zaśmiałam się, ponieważ Sebastian naprawdę wydawał się być Bogiem.
-zależy w jakim świetle nazywasz go bogiem, bo włosy od Biebera zgapił, jesteś pewna że nie ma Aids?
-Anka, do cholery, zamknij się już, ok? Chodzi o to że po mszy nie idę na obiad, tylko jadę z Sebą do Krakowa zobaczyć co z Tosią-próbowałam jej wytłumaczyć, na czym polega adopcja w naszym przypadku, ale ona widocznie nie ma mózgu.
Albo ma, ale raczej coś jej się w nim przegrzało, bo nie działa zbyt dobrze.
Po chwili msza się skończyła, a chwilę po tym, rozległ się dzwonek i popędziłam do szatni.
*******
Sebastian czekał na zewnątrz.
-Co się stało, wyglądasz jak wampir?!-zdenerwował się gdy do niego podeszłam.
Wzięłam się w garść, i spojrzałam w lusterko samochodowe.
Byłam blada jak trup.
-kiedy ostatnio dostałaś krwi wampirku?-spytał mój ukochany podchodząc bliżej.
-zamknij się, co? Nie czas na żarty-odpaliłam i weszłam do auta zanim otworzył przede mną drzwi, jak to lubił robić.
-gdzie jedziemy?-spytałam, chociaż dobrze wiedziałam gdzie.
-Kraków-odpowiedział, a ja wtuliłam się w jego ramiona.
Nie wiedziałam ile będziemy tak jechać, więc po prostu zasnęłam...
##############################
"nawet mnie nie znasz...
Ale obiecaj...
Poświęcisz jedną chwilę albo dwie..."
ha ha!
Jakie to stare, ale pasuje.
To naprawdę fascynujące, kiedy wykopujesz w swoich starych płytach od cioci płytę Moniki Brotki, na której jest piosenka tak dobrze pasująca do twojego życia.
Jak to powtarza szalony naukowiec-wampir-Marnin, fascynujące.
On kocha to powtarzać, a ja czytam, i myślę:
Jak to możliwe że mama pozwala mi czytać książki z takimi fragmętami.
Polecam tę książkę:
Wampiry z Morganville, Rachel Caine, od pierwszej do szóstej księgi.
Teraz czytam piątą, w każdej księdze są po dwie półksięgi, ale w szóstej tylko jedna, bo to ostatnia.
Dostępne w księgarniach oraz sklepach empik.
Heh, ale wróćmy do piosenki.
Monika Brotka-Nawet mnie nie znasz.
Tekst będzie dostępny w zakładce PIOSENKI.
Dzięki za czytanie, kocham Cię Sebastian, wiesz o tym?
Tyle że nie jestem pewna czy wgl. Czytałeś wszystkie rozdziały.
Nie naciskam, wiesz, po prostu...
I zgadywć co wymyśliłam... Znowu.
Piszę nowy scenariusz, jak będzie pierwszy wpis to dam linka.
Ale jak już przy tym jestem,
To będzie historia o dziewczynce, Darii.
Daria ma cztery lata, i mieszka ze swoją siostrą, czternastoletnią Victorią, w domu dziecka.
Ich matka umarła po wypadku, który wywołał przedwczesny poród, i urodziła się Daria.
Ich matka i ojciec nie żyli.
Victoria jednak nie wiedziała że Daria jest jej siostrą, bo jej matka nie mówiła że jest w ciąży.
Gdy umarła, dziecko zostało skradzione ze szpitala, i dziewczyna nie słyszała dalej o swojej siostrze, puki nie znajduje w rzeczach Darii medalionu swojej matki.
Lecz ojcem młodszej z sióstr nie był mąż ich matki, tylko jej kochanek.
Mariusz, ojciec Darii, po wyjściu z więzienia próbuje odnaleźć dziewczynkę i ją zabić.
Dom dziecka w którym mieszkali w pewnej chwili staje w płomieniach.
Siostry przygarnia tymczasowo rodzina kolegi Victorii<w którym się potajemnie kocha>.
Dziewczyna w pewnym momencie pęka, i wyrzala się mu.
Pod nieobecność rodziców chłopaka, do akcji wchodzi Mariusz.
<moja ulubiona scena>
Victoria ubiera swoją siostrę w kurteczkę mówiąc jej że wszystko będzie dobrze.
Lecz gdy podaje ona małą Michałowi poprzez schody pożarówe, mężczyzna wciąga ją do środka.
Ona dąrzy tylko krzyknąć aby Michał uciekał z dzieckiem jak najdalej.
Lecz on nie słucha, i gdy dobrze ukrył dziecko, przybywa z odsieczą.
Na końcu chłopak znajduje nieprzytomną Victorie na podłodze zamkniętego na klucz schowka.
Już po wszystkim, a dziewczyna budzi się w jego ramionach.
On ją całuje.
Do domu wracają jego rodzice.
Widząc dom w takim stanie się denerwują, ale wszystko im wyjaśniają, już z Darią.
I to wszystko.
Myślę, że uda mi się na podstawie tego krótkiego planu, napisać scenariusz.
Już nawet mam początek, ale przydałaby mi się pomoc.
Ochotnicy?
Jak tak to pisać na maila: kiciaendmalina@gmail.com
kocham cię Sebuś <może Ty mi pomożesz, co? Heh;*>
Z góry dzięki.
Kicia<3.
ps. jak macie fochy, co do mojego pisania, to ok.
nie obchodzi mnie to...
pa pa

1 komentarz:

  1. boska jesteś, wiesz o tym?
    loffciam twój blog, jest sweet, i kocham Sebastiana, też go nie znam i dobrze cie rozumiem.
    NICKA

    OdpowiedzUsuń