sobota, 17 marca 2012
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Tej nocy, po raz pierwszy zerwałam się z łóżka.
Z krzykiem wybiegłam z pokoju i pobiegłam do Sebastiana.
Nie Sebcia, tylko mojego starszego brata, też ma na imię Sebastian.
No, mówmy na niego Sasa, tak jak to do niego mówi większość z nas.
-Co się stało?-spytał dziewiętnastolatek.
-nie wiem, mogę z tobą spać?-bałam się wracać do siebie, nie wiem dlaczego, ale się po prostu bałam.
-oczywiście, Nadjuś...-powiedział biorąc mnie w ramiona.
Może za kimś tęskniłam...?
Może... Ale zanim dokończyłam tę myśl, zasnęłam.
**********
obudziłam się o szóstej rano.
Założyłam Werze <Wera to mój pies, shipsu...czyt. Szitsu> sweterek i szelki, ubrałam się i wzięłam szczeniaka na ręce.
Zaczęłam po woli schodzić po schodach.
Nagle zgasło światło na klatce, a Wera zaczęła nieopanowanie szczekać.
-co Ci jest, do cholery!-wrzasnęłam gdy suczka wyskoczyła mi z ramion.
Gdy zapaliłam światło, już jej nie było.
-WERA!-krzyknęłam, ale bezskutecznie.
Psa nigdzie nie było.
Zbiegłam na dół, przeszukałam całe podwórko, piwnicę, ale na marne.
Gdy wróciłam do domu była już siódma.
Za dziesięć minut miałam autobus, nie chciałam się spóźnić, więc krzyknęłam do mamy, że jak Wera się znajdzie, ma zadzwonić.
I pobiegłam na przestanek, który był tylko parę metrów od bloków.
Zdążyłam w ostatnią chwilę...
*************
-there will be tears.-powiedziałam do anki gdy siedziałyśmy razem na angielskim.
To był tytuł nowej piosenki którą napisałam.
-nie, nie będzie łez-usłyszałam nagle za sobą głos pani.
Przez chwilę się wystraszyłam, ale po chwili zrozumiałam.
No tak, przecież jak przetłumaczyć ten tytuł, wychodzi "Będą łzy".
To właśnie mnie wkurzało w angielskim.
Cztery słowa, a po polsku tylko dwa.
-przepraszam-wybąkałam, i wróciłam do tłumaczenia tekstu.
*****************
następnego dnia miałam na dziesiątą, więc ubrałam się rano w jakieś gówniane jeansowe krótkie spodenki i obwisłą bluzę, za dużą o dwa rozmiary.
Po chwili ktoś zapukał do drzwi i usłyszałam że mama mnie woła.
Stanęłam w drzwiach jak wryta.
Za progiem stał Sebuś, i patrzył się na mnie.
Prześledził mnie od góry w dół, i z powrotem, za każdym razem zatrzymując się na moich spodenkach.
Wydawało mi się, jakby trwało to kilka minut, ale było to zaledwie kilka sekund, po których wbiegłam do swojego pokoju.
-Nadja, jakie ty masz maniery!-krzyknęła za mną moja rodzicielka.
-czekaj, przebiorę się!-wrzasnęłam wsuwając na biodra pełne jeansy.
Gdy zapinałam rozporek, do pokoju zajrzał chłopak.
-mogę?-spytał
-jasne, ty przynajmniej pytasz.-powiedziałam przypominając sobie mojego byłego.
Aż ciarki przechodzą po tym co mi zrobił, ale to już całkiem inna historia.
-czemu nie dzwoniłaś?-spytał
-a miałam dzwonić?-udawałam zdziwioną.
-martwiłem się, nie piszesz, nie dzwonisz, nic, żadnego kontaktu od dwuch tygodni.
-przepraszam, nie wiedziałam że tak bardzo się martwisz?!-miałam do niego pretensje, że wciąż próbuje mnie sobie przywłaszczyć.
-weź przestań, wiesz dobrze o co chodzi.
-nie, nie wiem, do cholery, myślałam że jesteś inny!
-słuchaj, Nadja, dlaczego my się wgl. kłócimy?-przewrócił naszą sprzeczkę w śmiech.
-no tak, przepraszam, ja zaczęłam...
-nie, dobra, sorry...-mówiąc to przytulił mnie do siebie, i pocałował.
I niefortunne okazało się teraz tylko to, że do pokoju weszła mama, a my odsunęliśmy się od siebie.
-puka się!-wrzasnęłam na nią, i usiadłam jakby nigdy nic przed komputerem, włączając go nogą.
-Seba...-to co zobaczyłam całkowicie mnie przeraziło.
-co?
-musisz to zobaczyć...
################
jak chcecie dodawać takie komentarze, to proszę.
Nie obchodzi mnie to.
Liczy się jedynie zdanie jednej osoby, która twierdzi, że moja historia jest w miarę dobra.
Ok, ale przejdźmy do rzeczy.
Cieszę się, że te trzy osoby, wreszcie przestały do mnie wypisywać.
Nie mogę, one się chyba ugadały!
Najpierw wypisują mi pełno maili, a teraz nic.
Jedną z tych osób znam, bardzo dobrze.
Ale nie będę pisać która to.
Dwuch pozostałych nie znam, albo nie chcą się przyznać że je znam.
Druga rzecz, o której chciałam napisać jest to, że idę z koleżankami do ratusza, i może uda mi się załatwić koncert Sebcia w Malborku!
To jest takie piękne, że głowa boli.
Jak go zobaczę, to chyba będę ryczeć!
A trzecia rzecz tyczy się tych od głupich komentarzy.
Ja uwielbiam Sebastiana, ale nie liczy się dla mnie to, jaki ma kolor włosów, czy oczu, kolor skóry, czy nawet to czy ma idealne uzębienie.
Dla mnie, u człowieka, liczy się to, co ma w środku, a nie materia.
Są trzy rodzaje uczuć, które ludzie próbują nazywać miłością:
zauroczenie, pożądanie, i ta prawdziwa MIŁOŚĆ.
Niektórzy, nie umieją tego rozróżnić.
Nawet ja nie jestem do tego zdolna, ponieważ w miłości może mieścić się to wszystko, albo nic.
A co do tego, że źle opisuję Sebastiana, tyczy się też tego, iż nie znam go osobiście.
Aż wreszcie rzecz ostatnia, acz najważniejsza.
Ja nie piszę o sobie!
JA TO NIE NADJA,
NADJA TO NIE JA!
Seba, dziękuję Ci że jesteś taki wyrozumiały, chociaż i tak nie mogę być pewna, że to co piszę Ci się podoba, że nie piszesz tego po prostu z grzeczności.
Ale dziękuję.
Chwila, ile było Bogów greckich?
Nie ważne, zyskali jeszcze jednego...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziewczyno, kurwa mać. Mogę Ci opisać Sebcia, ma ok. 170cm, blond włosy, dziwnie się na każdego patrzy lubi nosić płaszcze. A ja kurwa mam tyle samo wzrostu, podobna długość włosów lecz jestem brunetem, nie noszę płaszczów. I co kurwa kochasz mnie? Nie, nie wiesz co to miłość. Nie śpiewam "Used", nie mam tylu fanek, jestem prostym chłopakiem w wieku Sebcia. I co? Dalej mnie nie kochasz... Powiem Ci, że Sebastian ma w dupie Wasz Malbork. Owszem zamek macie iście epicki lecz co po koncercie dla 10 fanek... Ostania rzecz... Możesz mi kurwa mać wyjaśnić co to za tło bloga?! Jakieś kurwa szkity na muszli klozetowej?! Ja pierdole... Pozdrawiam Sebastian.
OdpowiedzUsuńJezu, człowieku, uwielbiam Cię. Nie mam pojęcia kim jesteś, ale napisałeś wszystko dosłownie i dokładnie to co ja myślałam, po prostu trafiłeś w 10.
UsuńA Tobie koleżanko polecam po raz kolejny słownik ortograficzny i nie ubolewanie nad tym jak to okropnie, że ludzie tak Ci komentują, bo ludzie mogą wszystko. A każdy ma własny gust.
Życzę wszystkiego najlepszego w pisaniu kolejnych części, pozdrawiam.
"jak chcecie dodawać takie komentarze, to proszę.
OdpowiedzUsuńNie obchodzi mnie to."
O, to bardzo dobrze. Czyli możemy sobie tutaj na Ciebie bluzgać za te Twoje marne wypociny, które nazywasz opowiadaniem.
"Liczy się jedynie zdanie jednej osoby, która twierdzi, że moja historia jest w miarę dobra."
Nie potrafisz znieść krytyki? Akceptujesz tylko pozytywne komentarze? Egocentryzm czy co?
"Dwuch pozostałych nie znam, albo nie chcą się przyznać że je znam."
dwóch*
"Druga rzecz, o której chciałam napisać jest to, że idę z koleżankami do ratusza, i może uda mi się załatwić koncert Sebcia w Malborku!"
Wierzysz w to, że dwie nastolatki zdołają załatwić koncert? Błagam Cię, zejdź na ziemię, opuść fantazje.
"To jest takie piękne, że głowa boli.
Jak go zobaczę, to chyba będę ryczeć!"
O Boże, człowieku... Weź się uspokój... To jest normalny człowiek. Jak sama twierdzisz, nie lubisz go za sławę ani wygląd, a za charakter. Czy normalni ludzie ryczą ze szczęścia, jak widzą osobę z fajnym charakterem? Opanuj się, zastanów się nad sobą i nad tym co piszesz, jeśli chcesz, by wyglądało to na mądre... Na razie tylko nazywasz innych głupimi, a sama piszesz debilne posty...
"Ja uwielbiam Sebastiana, ale nie liczy się dla mnie to, jaki ma kolor włosów, czy oczu, kolor skóry, czy nawet to czy ma idealne uzębienie.
Dla mnie, u człowieka, liczy się to, co ma w środku, a nie materia."
Jak to powiedziała moja koleżanka: Jak możesz lubić jego charakter, skoro nie widziałaś go na żywo, nie rozmawiałaś z nim, NIE ZNASZ GO?! Odpowiedz mi. Bo chyba z tych jego sztucznych postów na fejsbuku nie wytworzyła się miłość do niego. Po prostu uderzyła Ci do głowy jego sława. Nie możesz temu zaprzeczyć, tylko to Cię uwiodło.
"Nawet ja nie jestem do tego zdolna, ponieważ w miłości może mieścić się to wszystko, albo nic."
'Nawet ja'? Przepraszam bardzo, ale kim Ty jesteś, że tak się wyrażasz?
"A co do tego, że źle opisuję Sebastiana, tyczy się też tego, iż nie znam go osobiście."
Znowu obalasz swoje wszystkie teorie. Nie myślisz. Nie nadajesz się na pisarza mądrych postów.
"Ja nie piszę o sobie!
JA TO NIE NADJA,
NADJA TO NIE JA!"
Oczywiście, że nie, bo "NADJA" pisze się przez "I", NADIA. Naucz się pisać imiona, nim zaczniesz ich używać.
"Seba, dziękuję Ci że jesteś taki wyrozumiały, chociaż i tak nie mogę być pewna, że to co piszę Ci się podoba, że nie piszesz tego po prostu z grzeczności."
Nie możesz być nawet pewna, że napisał to on.
"Chwila, ile było Bogów greckich?
Nie ważne, zyskali jeszcze jednego..."
Bogowie greccy zwykle byli piękni. Znaczy, że jednak lecisz na jego wygląd? Hę? Ja osobiście znam dużo milszą osobę od niego, więc nie wiem czym się tak "podniecasz"...
Ogólnie rzecz biorąc: jesteś tandetną, durną nastolatką, która rozkochała się w kompletnie nieznanej jej osobie lecąc na jego wygląd i status społeczny, lecz twierdząc, że chodzi o charakter (Nie znasz go, ale spoko, lubisz go z charakteru). Udajesz mądrą, piszesz niby inteligentne posty, a sama się w nich zatracasz i zaprzeczasz swoim argumentom ;_; Twoje wypowiedzi są żałosne. Boże, co się ze mną dzieje... Nie mam dzisiaj weny. A szkoda. Ale nie martw się, następnym razem może napiszę trochę więcej, chociaż mam nadzieję, że takowego nie będzie, bo zamkniesz tego blooga... Ech, kurcze. Nie mam pomysłów, a w głowie mam jeszcze tyle rzeczy... Trudno. Coś mi wpadnie, to dodam. Bez odbioru.