-wiesz co?-szepnęłam do chłopaka, jeszcze bardziej wtulając się w jego nagi tors.
-hmm?
-chciałabym kiedyś zobaczyć Paryż...-powiedziałam jeszcze ciszej.
Mój ukochany, był jednak zbyt zmęczony by to usłyszeć.
Co chwila przymrużał oczy.
Była w końcu dopiero piąta rano, a jak go znam, to pewnie będzie spał do południa.
-skarbie...-złapałam go za uszy, i że śmiechem lekko pociągnęłam.
Tak słodko wyglądał jak spał.
Albo jak przysypiał.
Zrezygnowałam z budzenia go, i położyłam się obok.
Westchnęłam.
Nawet nie wiedziałam, kiedy oczy mi się zamknęły, i zasnęłam.
******
-kochanie...-usłyszałam z pomiędzy szumów, w głowie.
Byłam taka senna, że nie chciałam słyszeć nic, ani widzieć oślepiającego mnie światła.
-skarbie, radziłbym Ci się ubrać, chyba że wolisz wyjść z domu nago...-zaśmiał się Sebastian, muskając wargami moją szyję.
Zaczął zjeżdżać ustami niżej, aż do moich piersi, a gdy zaczął je całować, byłam już całkowicie rozbudzona.
Odchyliłam głowę w tył, i zaczęłam chichotać.
-wiesz że nie można, nie?-szepnął w mój brzuch, do którego zdążyły już dotrzeć jego rozpalone usta.
-można-jęknęłam, ale i tak usiadłam, spychając go z siebie-ale bez przesady-dodałam po chwili, wychodząc z ciepłego łóżka, i szukając swoich ubrań, zrzuconych wczoraj z siebie tak gwałtownie, że leżały teraz gdzie popadnie.
Mój ukochany leżał tylko na boku, podpierając się na ramieniu, i obserwował mnie.
Speszyłam się z lekka, bo nigdy nie patrzył na mnie takim wzrokiem.
Wyglądało to tak, jakby był z swoim własnym świecie, a tylko oczyma wciąż podążał za mną.
-Seba, jesteś tam?-spytałam machając mu przed oczyma.
Zaśmiał się.
-oczywiście że jestem, skarbie-powiedział obejmując mnie w pasie.
-a myślałam że to ja mam nudne życie...-powiedziałam cicho.
-a ja mam?-odpowiedział z głupim uśmiechem na gębie.
-nie wiem..-zachichotałam-takie się wydaje...
-przy tobie Najda, nic nie jest nudne-mówiąc to pocałował mnie.
-SEBASTIAN, DO MNIE!-usłyszałam głos Pawła z pokoju obok-BIERZ TEGO BACHORA!-dodał gdy z jego sypialni rozległ się dźwięk tłuczonego szkła.
-a, właśnie, mój tata przywiózł Antosie.
W chwili gdy to powiedział, ja oderwałam się od niego, i wybiegłam z pokoju.
Na łóżku Pawła, wesoło podskakiwała sześciolatka.
Podbiegłam do niej, i od razu wzięłam ją w ramiona.
-Jezus, Tosieńko skarbie...-jęknęłam tuląc ją do siebie.
-mama!-krzyknęła
w oczach stanęły mi łzy.
Wiedziałam ją niby nie dawno, ale po tym co stało się ostatnio, boję się ją zostawiać samą.
-byłam u dziadka, mamo! I graliśmy w gry, i mogłam oglądać telewizję do nocy, i...
-dobra, wierzę ci, skarbie, podoba Ci się tu?-zmieniłam temat.
-a będę tu mieszkać z tobą i z tatą?-spytała z nadzieją w głosie.
-tak, kochanie, będziesz...-powiedziałam, i jeszcze raz ją mocno przytuliłam.
*************
wiem, krótko, i bez sensu, ale chyba może być...
Nie wiem jak długo pisałam ten rozdział. Po prostu nie mam weny.
Dziękuję wam za wszystkie miłe komentarze. Kocham was wszystkich, ale na prawdę. Już nie długo bd musiała skończyć. Nie potrafię żyć, z myślą, że tyle osób mnie nienawidzi za to, iż kocham Sebastiana.
Sabaaa... I love You! hehe
Saba... Tak, od teraz Seba, to nie Seba, tylko Saba;P Ale tylko dla mnie;P "prawa autorskie" hehe
nie, no żarcik.
kocham was, papapa
Nieeeee kończ proszęęęę ja Cię kocham;**********
OdpowiedzUsuńzrób to dla twojej kuzynki proszę nie koncz.....