-dobra, to teraz mów o co chodzi-powiedziała jednym tchem Malwina, gdy weszłam do salonu.
Znajdowali się tam już wszyscy: Malwa, Domiśka, Natalia, Sebastian, i oczywiście bobek, któremu pomyliły się pory dnia, i za żadne skarby nie chciał zasnąć.
Nawet Mito już spał.
Usiadłam ostrożnie na kanapie obok mojego chłopaka, i westchnęłam.
W końcu musiałam im powiedzieć.
-ale obiecajcie, że nikt się nie dowie...-zaczęłam
-dobra, wal, chociażby to miała być najstraszniejsza i najgorsza prawda jaką mielibyśmy poznać.-Natalia nie miała skrupułów.
-ok, ja...-zacięłam się, a Seba przytulił mnie, co dodało mi otuchy.
-Jestem w Ciąży.-dokończyłam.
Poczułam, że obejmujący mnie chłopak zrobił się sztywny.
Malwina uśmiechała się-gdyby nie te uszy, to dokoła głowy.
Dominice, która była od samego początku zabujana w Sebie, zebrało się na płacz.
Natalia była w głębokim szoku.
Jedyną osobą, która zdawała się nic nie przejmować, był bobek, ale wiadomo, jak roczne dziecko ma cokolwiek z tego zrozumieć?
W pewnej chwili, gdy odrętwienie z lekką opadło, Sebastian wstał z kanapy, i wyszedł z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami z całej siły.
Nie wiedziałam, co sobie pomyślał, ale pewnie to samo co ja w pierwszej chwili-JACY MY BYLIŚMY GŁUPI...
*************
-ale jak... Jak to możliwe?-spytał chłopak, gdy weszłam do sypialni.
-nie wiem, sama byłam w szoku... Ciągle nie mogę w to uwierzyć... To jest takie nierealne...
-ale... To... Ze mną, nie?
Zatkało mnie.
-co Ty... Ty myślisz że ja... Cię zdradzam?!
-no... Nie, ale wiesz... Musiałem spytać-chłopakowi zbierało się już na płacz, ale nie dawał tego po sobie poznać.
-i co my teraz zrobimy?-spytał siadając na łóżku.
-a co proponujesz?
-nie wiem... A...
-na pewno nie aborcję!-przerwałam mu.
-chodziło mi o adopcję... I nikt się nigdy nie dowie.
-jak chcesz-szepnęłam, i skuliłam się na łóżku-stało się, to się nie odstanie.
-słuchaj, ja... Jestem totalnym draniem, wiem. Rób ze mną co chcesz... Nie wiem zabij, zadźgaj, cokolwiek, tylko nadal mnie kochaj...
Zaśmiałam się.
-miśku, ale jak ja bym mogła przestać cię kochać?-przysunęłam się do niego, i położyłam głowę na jego kolanach-tak z dnia na dzień?
Chłopak zaczął gładzić mnie po włosach.
-Seba, ale... Nie oddawajmy go, co?
-co?
-nie chcę aby moje dziecko wychowywał ktoś obcy.
-dlaczego niby? U kogo innego bd mu lepiej... Przecież my nie damy mu takiego życia, jakie powinien mieć.
-Sebastian... Ale ja cię proszę...
-Nadja, przestań, to już przesądzone.
-ale ...
-nie ma żadnego ale. Nie jesteśmy jeszcze na to gotowi, i już.
-a Antosia? Na nią też nie byliśmy gotowi?
-przestań, wiesz dobrze że to co innego. Zobacz ile ona ma lat. Po prostu nie jesteśmy gotowi.
-mów za siebie!-wstałam i wyszłam z sypialni.
Dom był ogromny, nie wiedziałam, czy mam iść w prawo, czy w lewo.
Weszłam po schodach i zorientowałam się że weszłam do kuchni.
Zajrzałam do lodówki.
W końcu skusiłam się tylko na płatki z mlekiem.
Nie chciałam oddawać dziecka.
I chociaż wiedziałam że tak bd dla niego lepiej, to pewna część mnie mówiła, że to nie jest dobre rozwiązanie.
Wiem że to głupie, i że jestem jeszcze za młoda, ale od zawsze pragnęłam mieć dziecko. Nie mogłam się doczekać osiemnastki, aby się wyprowadzić od rodziców, i założyć rodzinę.
I teraz miałam szansę.
Zbyt szybko, ale musiałam spróbować.
A jeśli Seba mnie kocha, to mi pomoże, i nie zostawi mnie samej z tym wszystkim...
******************
Właśnie uświadomiłam sobie, że mój świat kręci się wokół mojego głupiego pragnienia, żeby mieć dziecko.
W każdym moim opowiadaniu, bohaterka jest w ciąży.
I nie dla tego, że tak sobie wymyśliłam, albo ktoś mnie o to poprosił.
To wiąże się ze mną.
Z moim życiem, w którym moim największym marzeniem jest być matką.
Mieć chłopaka i dziecko.
Nic więcej.
...
Opowiadanie... może nie należy do najlepszych, ale doceniam to że umiesz cokolwiek napisać, bo ja mimo tego ze kilka razy próbowałam to i tak nic nie wydusiłam. Zastanawiam się tylko jak to wyszło ze bohaterka jest w ciąży jeśli między nimi do niczego nie doszło. Chyba, że jakiś rozdział pominęłam w co wątpię bo sprawdzałam kilka razy.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń