niedziela, 19 lutego 2012

ROZDZIAŁ PIRWSZY


Stałam nie wiedząc czy mam iść w prawo, czy w lewo, tyle było tych drzwi.
Przy każdych tłoczyło się mnóstwo ludzi, ale mojej mamy nigdzie nie było.
-ej!-powiedział jakiś blondyn gdy niechcący nadeptałam mu na stopę.
-ups! Przepraszam, nie chciałam, na prawdę!-zaczęłam przepraszać, jak to miałam w swoim zwyczaju.
-nic nie szkodzi, co ty tu robisz, najpierw powinnaś iść chyba po numerek...-powiedział.
-ale ja... Nie wiem gdzie je wydają...-zażenowałam się, ale chłopak się tylko zaśmiał.
-choć, pokażę Ci, też idę w tamtą stronę, śpiewasz, czy grasz?-podjął się tematu.
-tak, gram...-powiedziałam z sarkazmem, którego najwyraźniej nie wyczuł.
-na czym?-spytał
-na nerwach...-zaśmiałam się-jestem w tym mistrzynią.
On też się zaśmiał.
-a... Jak się w ogóle nazywasz?
-ja...ty nie bierzesz numerka?-zdziwiłam się odbierając swój.
-nie, ja tu jestem tylko gościnnie, to twój pierwszy występ?
-no... Trochę się boję, Agata mówi że must be the music nie jest dla mnie.
-zaśpiewaj coś-powiedział.
-nie... Później mnie usłyszysz-odpowiedziałam
nagle za nim zauważyłam znaną mi sylwetkę mojej mamy.
-muszę iść, pa.-powiedziałam i poleciałam do mamy.
-czekaj... Jak się nazywasz?-krzyknął za mną.
-Nadja!-wrzasnęłam.
****oczami Sebcia****
-Nadja...-szepnąłem.
Stałem tak patrząc w drzwi w których zniknęła, aż ktoś do mnie podszedł.
-Sebastian, zaraz występujesz-powiedział.
-ok...-powiedziałem cicho, i jeszcze raz spojrzałam na drzwi które odwracały moją uwagę od wszystkiego.
**************************
wszedłem na scenę, ale myślami wciąż byłem na korytarzu.
Stałem i patrzyłem na te drzwi.
Po chwili rozległa się muzyka, i zacząłem śpiewać.
Used.
Gdy skończyłem, usłyszałem najpierw oklaski jednej z osób za kurtyną, a potem cała sala zaczęła piszczeć, znów słysząc mnie w tym programie.
W końcu tutaj miałem swój debiut.
Myśli z powrotem wróciły mi na scenę.
"i tak pewnie już zapomniała..."-pomyślałem.
****NADJA****
klaskałam w dłonie tak mocno, że miałam je czerwone, i piekły.
Skąd miałam niby wiedzieć, że chłopak, którego poznałam na korytarzu to Sebastian Rutkowski?!
On śpiewał tak bosko...
Aż chciało mi się śmiać na samą myśl tego, że twierdziłam że Bieber jest lepszy.
-A bierz se go Sell, jest twój...-powiedziałam cicho.
-panuj trochę nad sobą co? I kogo sromesowa ma se wziąć?
-Biebera.-powiedziałam.
-a ja myślałam że go kochasz.
-bo ładnie śpiewał.
-a co, teraz już ładnie nie śpiewa?-spytała moja przyjaciółka.
-Vicka... Są ludzie którzy mają lepszy głos...-"i są bliżej nas, niż sobie wyobrażasz"-chciałam dodać, ale tyko obejrzałam się przez ramię, patrząc, jak chłopak z moich marzeń kłania się przed publicznością, i dziękuję girom<tak mówię na jury> za zaproszenie.
Mówił swoim fankom że je kocha.
Ale to tylko puste słowa, by zrobić im przyjemność.
Tacy ludzie, kochają tylko sami siebie.....

1 komentarz:

  1. ah,ah,ah
    twoje książki są takie boskie,dziewczyno daj mi jakiś znak żebym też tak dobrze je pisała

    OdpowiedzUsuń