wtorek, 28 lutego 2012
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Następnego ranka obudził mnie piękny zapach pomarańczy.
Nie wiedziałam z kąd on dochodzi, ale upajałam się nim, jak zapachem wina, które stało w piwnicy sto lat.
Przepiękny zapach.
Otworzyłam oczy, i prawie krzyknęłam.
Na podłodze panował chaos, a po środku tego wszystkiego siedziała mała dziewczynka, jedząca pomarańczowy owoc.
-O Mój Boże...-szepnęłam, i wstałam z łóżka.
Ubrałam stanik, z którym nie wiedziałam do końca co się stało.
-przepraszam...-szepnął Sebastian, widząc jak mnie to rozzłościło-ja go tylko odpiąłem, sam spadł-wytłumaczył.
-ok, nie mam Ci tego za złe...-powiedziałam, niewiarygodnie spokojnie.
Po wczorajszych wydarzeniach, powinnam być raczej rozstrojona i mieć wyższe ciśnienie od Pudziana.
-ile tego zjadłaś?-zwróciłam się do Antosi, wżerającej kolejną pomarańczę.
-nie wiem, ale nigdy tego nie jadłam-przyznała-macie jeszcze?-spytała.
-tak, ale dam Ci po śniadaniu.-powiedział stanowczo Sebastian, jak na surowego ojca przystało.
-Ale TATUSIU...-szepnęła dziewczynka.
-NIE-Sebastian naprawdę cieszył się z nowego przydomka.
Zaśmiałam się na samą myśl tego, że on może być ojcem "mojego" dziecka.
-Seba, niech ona raczej się nie przyzwyczaja, co?-powiedziałam, bo zaczęły mi się włańczać szare komórki, a z tym wraca rzeczywistość.
-masz rację...-przyznał chłopak-Tosiu... Posłuchaj nas teraz, dobrze?-powiedział przyciągając ją do nas, i usiedliśmy na łóżku-nie możesz nas tak nazywać, my nie jesteśmy twoimi rodzicami...-wyrzucił z siebie z żalem.
-ale... Ale...-mała nie wiedziała co powiedzieć.
Znałam ją zaledwie jeden dzień, a już tak bardzo ją pokochałam.
-ja chcę zostać z wami-szepnęła, a ja ją mocno przytuliłam.
-zrobię wszystko żebyś została z nami, ale nie obiecuję że to się uda...-powiedział Seba.
Widziałam w jego oczach jak to przeżywa.
Chciałby się zaopiekować małą, tak jak ja, ale równie dobrze mógł próbować wyścigów z gepardem, jak starania się o prawa rodzicielskie do niej.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
Szybko zarzuciłam na siebie szlafrok, i poszłam po ubrania dla Tosi, a Sebuś poszedł otworzyć.
Zaraz za mną przybiegła dziewczynka.
-To ten straszny pan, mamo, on chce mnie zabrać i wyrzucić do jakiegoś przytółka!-krzyknęła chowając się za mną.
Po chwili do pokoju wszedł detektyw Rutkowski, i zaczął się rozglądać.
Ja poprawiłam tylko szlafrok, by nie było mi widać biustonosza
-jak ona cię nazwała?-spytał spokojnie Rutkowski.
-nie twoja sprawa-wtrącił się Sebastian-kochanie nie bój się, to tylko pan detektyw-powiedział do dziewczynki, która wyszła niechętnie zza moich nóg i podeszła do mojego ukochanego.
Wyciągnęła ku niemu rączki, a ten ulegając, wziął ją w ramiona.
-dobrze, a więc... Wróćmy raczej do tego po co tu przyszłem-zaczął Rutek-a przyszedłem tu po to aby wam coś powiedzieć.
-ma pan wiadomości o rodzinie Antosi? Ma kogoś?-spytał Sebastian.
-otusz to. Nie na NIKOGO. Nawet własnych dokumentów, aktu urodzenia, nic.
Jej rodzice już dawno zaginęli, wszyscy w tym miasteczku myśleli że nie żyją.
Ale oni tylko się ukryli, ponieważ kobieta była w trzecim miesiącu ciąży, czego nikt nie akceptował.
Mała urodziła się w tamtym właśnie domku.
Nie widziała nigdy świata zewnętrznego, tylko lasy, i tamten mały domek-to co mówił detektyw przyprawiało mnie o dreszcze-Policja dostała telefon od ojca dziewczynki, że umiera. Nie mogli się tu dostać, poprzez zatory.
My jednak znaleźliśmy przejazd, ale gdy przejechały trzy nasze auta, tunel się zawalił, więc jesteśmy tu uwięzieni do końca zatorów.
-przykro mi... Ale... Czyli mała jest niczyja, nie ma nawet aktu urodzenia, a akt urodzenia, w łatwy sposób można sfałszować, i...-nagle zakryłam sobie usta ręką, powiedziałam o parę słów za dużo.
-słuchaj młoda. Adoptować może ją jedynie osoba dorosła, ze stałą pracą, i w stałym związku.
-a jeśli brakuje tylko jednego?-spytał zezłoszczony już do reszty Sebastian.
-a mianowicie czego?
-pełnoletności-odpowiedział chłopak.
Widziałam w jego oczach przerażenie, ale nie przejmowałam się tym.
Miałam tylko cichą nadzieję, że znajdziemy jakiś sposób.
Byle jak najszybciej...
##############
I jak?
Myślę że się podoba, bo przyszło mi to z taką łatwością!
Ale zmarnowałam na to aż dwa lizaki.
Tak, mam nowy sposób, aby pisać fajnie, i bez wysiłku.
LIZACZKI!
Wiecie, że gdy człowiek coś ssa, to pracuje mu w muzgu więcej szarych komórek?
Jak widać, to działa.
Piszcie komcie, błagam, komentujcie!
To takie trudne?
Chyba nie.
Więc proszę.
Ok, kończę.
Kocham was girlsy, i cb Sebuś, "jesteś całym światem, stałeś się moim idolem,
pamiętam o tobie, nie potrafię zapomnieć"
piosenka którą miała zaśpiewać Nadja: lales-pamiętam o tobie:
mam tekst dla zagorzałych w karcie TEKSTY u góry strony.
I jeszcze coś.
SEBUŚ:
jesteś tylko marzeniem,
które płacze z utęsknienia,
wciąż słucham twego głosu,
i z przerażenia,
nie mogę otworzyć oczu.
Tylko dla tego,
bo ten głos nie jest twój.
Wydaje się inny, obcy,
a chodzi o to,
że ten głos wydobywa się z głośnika.
Nie z ust, z głośnika.
Kocham cię, lecz to mi nie wystarcza,
chcę, byś był mój, lecz to nie możliwe,
nawet nie możliwe,
jest to jedno spotkanie,
to jedno spojrzenie,
jeden dotyk,
jeden pocałunek...
I LOVE YOU,
YOU ARE MY STAR - YOU ARE MY LOVE...
FOREVER...
Kocham was wszystkich, za to że czytacie, i za to, że dodajecie mi otuchy, na te dni, w których czuję się nikim.
Na tym świecie jestem tylko małą kroplą wody, która próbuje dostać się do wielkiego oceanu, po drodze zbierając przyjaciół, którzy towarzysząc jej, pomagają.
Dziękuję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jej kuzynka to jest boskie
OdpowiedzUsuń