środa, 22 lutego 2012

rozdział trzeci


-HELBIN, IRYTUJESZ MNIE!-usłyszałam głos naszej nauczycielki od polaka.
Byłam tak zajęta że nie chciałam nawet spojrzeć, co Bartek znów nabroił.
Może nie było to ważne, ale nie mogłam się od tego oderwać.
Rysowałam bowiem na kartce piórem jakieś zyg-zaki, nie wiedząc dokładnie co to jest.
Lubiłam tak robić, bo zawsze wychodziły z tego jakieś fajne obrazki.
Mogłybyśmy z dziewczynami siedzieć nad nimi całymi dniami, i rozszyfrowywać co jest czym.
-Nadja...-szepnęła do mnie Anka z pierwszej ławki.
-co?
-Napisałaś już jakiś fajny wierszyk?
-yyy... Zaraz!-nie miałam dzisiaj weny, więc postanowiłam dać coś z gotowca.
Weszłam w notatki i wybrałam wierszyk o niej i jej byłym.
Nie zaszkodzi jej chyba że to o niej...
A nawet jeśli, to sama chciała.
Skopiowałam tekst i wkleiłam do wiadomości sms, i wysłałam jej to:
Ania, Ania- to dziewczyna
co nie piła nigdy wina
zamiast piwa i jabola
krzyczy lepsza coca-cola
moja mama jej nie lubi
no bo Ania gacie gubi
Jurek wtedy je znajduje
obwąchuje, oblizuje
gdy raz do łazienki wchodzę
muszę krzyknąć aż "O BOŻE!"
patrzę stoją- Ania, Jurek
Jurek pcha jej patyk w dziurę
co ta biedna Ania zrobi?
jak mogła aż tak nabroić?
teraz siedzi w psychiatryku
tak ją boli że aż ryczy
mogła nie dać pchać se w dziurę
myć się mydłem a nie chujem;p

po minucie Anka zaczęła się chichrać, co oznaczało, że skończyła czytać, a równocześnie nie jest na mnie zła.
-kochanie... To jest odjazd!-krzyknęła na całą parę, i po sekundzie stała koło nas facetka.
-ups...-szepnęła dziewczyna, zirytowana własnym zachowaniem.
-wstań!-powiedziała pani, a Anka posłusznie to zrobiła.
-Helbin... Irytujesz mnie!-zacytowałam cicho tak, że tylko ona mogła mnie usłyszeć, lecz to co się stało, przewyższało moje oczekiwania.
Moja koleżanka, wybuchła nagle nieopanowanym śmiechem prosto w twarz polonistki, tak że opluła jej jak zwykle modne ciuchy.
Na szczęście w tej samej chwili zadwonił dzwonek.
-zostaniesz jeszcze na chwilę, dobrze?-zwróciła się do Ani.
-dobrze-powiedziała, ale ja miałam pewność, że zrobi całkowicie co innego.
Gdy przy drzwiach zrobił się tłok, wymknęłyśmy się niezauważone z klasy, i dogoniłyśmy Magdę i Patrycję.
Wszystkie wlazłyśmy do jednej z kabin w damskiej toalecie i stanęłyśmy na zamkniętej muszli, jak to zawsze robimy, gdy którąś z nas ściga belfr<belfry to nauczyciele>.
Magda, <nie wiem czy ona jest głupia, czy tylko taką udaje> wyciągnęła z plecaka ogórki kiszone w chlebaku, i zaczęłysmy je wżerać, kapiąc równocześnie na podłogę.
Po chwili zorietowałyśmy się, że z naszych stóp utworzyła się gwiazda.
Zaczęłysmy na całą parę się śmiać i robić zdjęcia.
-Nadja, zapuśc muze!-krzyknęła Ania.
-stalowa rura! Fi6! Było ciężko ją wnieść!-śpiewałyśmy na całą parę-stalowa rura... Fi6! Już jest! Mrau! Z trudem przywieziona, wczoraj zakupiona...
Śmiać się można do woli, ale też trzeba twarzać.
Siedziałam na klamce od drzwi, i nie wiedziałam kiedy, chyba przekręciłam tylkiem zamek, i drzwi się otworzyły, a ja wypiepszyłam się na kafelki.
To było takie śmieszne, że nawet nie czułam bólu!
-uważaj, bo niebędziesz mogła się ruchać!-zaśmiała się Pati.
-ha ha ha...-zafturowałam jej, ale z sarkazmem.
To był najśmieszniejszy moment w całym życiu, oczywiście w tej części życia, którą zdążyłam przeżyć.
Moment, w którym wszystkie jesteśmy szczęśliwe, i nie myślimy o dniach, w których jesteś pewna, że twoje życie się wkrótce zawali.
############
Ludzie, żyjcie chwilą!
Chcielibyście kiedyś, aby Seba wystąpił w waszym mieście?
Zaśpiewał piosenkę dla was, i to z wyłącznością?
Sorka, nie mogę wam tego zapewnić, ale zapewniam was, że on zawsze będzie nas uwielbiał, nas, czyli swoje fanki.
A my, musimy zapewnić mu bezpieczeństwo, i go nie krzywdzić.
Ani słowami, ani niczym innym.
****
a teraz przejdźmy do czegoś śmiesznego.
Piosenkę: stalowa rura, najlepiej przewinąć do 30 sekund, i są słowa.
O co w mniej chodzi dowiecie się dopiero, jak wysłuchacie.
A zdjęcie robione w gimnazjum katolickim, na zdjęciu cztery dziewczyny tj. Marycha, fisiu, pati i ja.
Czyli anka, magda, pati i ja.
Heh.
A co do wierszyka, motyw przewodni znalazłam, gdy wracałyśmy że cztery z obiadu, i wracamy... Wracamy, a potem Anka zaczęła coś podśpiewywać pod nosem, a ja wymyśliłam pierwszy wers.
Reszta sama przyszła z czasem.
Heh.
Kocham was dziunie, wszystkie trzy, i wszystkie moje czytelniczki.
Papa,
kicia<3.
Ps. Rada:
nie wiecie które zdjęcie Sebcia ustawić na tapete w fonie?
Wszystkie!
Ustawcie je jako pokaz slajdów!
Ja mam, i przeskakują mi co dziecięc sekund, ale ok, kończę, bo zaczynam pisać nowy rozdzia.
Papa!

1 komentarz:

  1. Nie żeby coś, ale Ty jesteś po prostu żałosna. Pisać nie umiesz, zasad ortografii nie znasz. Zastanawiam się ile Ty masz lat... 9? 8? Może 7 i pół? Nie wiem jak można "lofffciać" chłopaka, którego się w ogóle nie zna i "jarać" się nim tylko dlatego, że ma dobry głos... Ja z nim chodzę do szkoły i to co o nim sądzę to to, że jest dupkiem. Naprawdę zastanów się jak to wygląda... To jest żałosne! I zrozum to.

    OdpowiedzUsuń