niedziela, 26 lutego 2012
ROZDZIAŁ SZÓSTY
-wjebię jej! Czy nie wjebię!?-wrzeszczałyśmy na całą parę-tylko noc noc noc, i obsrany koc!
Ta piosenka była beczna, zaśpiewałyśmy ją całą, i dziwiłyśmy się że żaden belfr nie reagował na przekleństwa z naszych ust.
wkońcu byłyśmy od pół roku w gimnazjum, ale i tak jeszcze się nie przyzwyczaiłysmy do panujących tu zasad.
Chociaż nie byłam pewna, czy gdziekolwiek w tym kraju pozwolą trzynastolatce przeklinać.
-Nadja, kiedy twój kolega dojedzie do nas?-spytała zmieszana nauczycielka.
-jutro rano, proszę pani.
-dobrze, ale... Musicie namówić chłopców, żeby wzięli go do pokoju, dobrze?
-ale w tamtym roku było tak, że chłopaki byli w pokojach z dziewczynami!-krzyknęła Anka.
Jak zwykle, nie miała zamiaru oczywiście łamać paktu czystości, i odrazu złapać jakiegoś kolesia, ale z chłopakami zawsze śmieszniej, zawsze zrobią coś pojebanego.
-no... Jesteście na tyle, powiem że, dorosłe, aby zrozumieć, zaistniałe okoliczności, po zeszłorocznym "Wypadku"
nie wiem dlaczego oni jeszcze to tak nazywają.
Nie mogą powiedzieć poprostu że jakiś chłopak bzyknął swoją laskę, a ta dostała krwotoku wewnętrznego?
Wiem, obrzydliwie to brzmi.
Wiadomo przynajmniej, że myślimy wszystkie o tym samym, bo wszystkie naraz dostałyśmy gęsiej skórki.
-ale...-kontynuowała Marycha.
-zastanowimy się...-przerwała jej mrs. Belfr, i odeszła, a my do końca drogi śpiewałyśmy piosenki, w tym także dwie piosenki Sebcia, i dwa jego Covery.
Nawet nie poszłyśmy spać....
*************
Stanęłyśmy na polanie w rzędach.
Były trzy szkoły z malborka, cztery z warszawy i jedna oczywiście z Jeleniej Góry.
Sebastian chciał się oderwać od sławy na jakiś czas, dlatego postanowił namówić swojego dyrektora, aby tu przyjechali.
I są.
-słuchajcie-zaczął nasz dyrektor.
Wszystkie szepty i pogwizdywania ucichły, słychać było jedynie szmer wiatru i sypiący lekko śnieg.
-a więc, znacie zasady panujące na zimowisku, prawda? Ale i tak je przypomnę(...)
mówił, i mówił, a ja go nie słuchałam, i nie słuchałam...
A do głowy weszła mi tylko jedna jego wypowiedź:
-Ustaliliśmy z resztą dyrekcji, że chłopcy i dziewczynki, śpią w osobnych domkach... Ale ostatniej nocy... Można się przenieścić!-powiedział, a wszyscy zaczęli krzyczeć i skakać z radości, a ja byłam pewna, że ktoś, maczał w tym swoje słodkie paluszki...
*****************
stanęłam przed wielką różową torbą od cioci Lucyny, i zastanawiałam się.
-gdzie ja do chryny jasnej złożyłam klucz?!
-mówisz o tym?-spytał chłopak stojący w progu, i opierający się o framugę.
Na palcu obracał kluczyk od mojej torby.
-i co, zaciesz?
-oddam Ci go...-powiedział, a ja już wiedziałam że coś się za tym kryje.
-lepiej odrazu powiedz co chcesz...-powiedziałam stanowczo.
-oddam Ci go...-powtórzył-za całusa...-dokończył z chciwym uśmieszkiem.
Mam to gdzieś, chcę odzyskać klucz podeszłam do niego i pocałowałam go.
Stanął jak wryty, a ja wykorzystując chwilę nieuwagi z jego strony, zabrałam mu kluczyk.
-ej-krzyknął-to nie fair!
-nie całkiem się z tobą zgadzam, powiedziałeś, że jak cię pocałuję, to oddasz mi klucz, to cię wyręczyłam.
-jaka ty jesteś wścibska...
-wiem-powiedziałam, i zabrałam się do otwierania kłudeczki.
Sebastian tylko stał i patrzył na to jak się z nią mocuje.
Po chwili, przestało go to śmieszyć, więc podszedł do mnie i otworzył mi torbę.
-dzięki...-szepnęłam z ulgą.
-kogo kochasz?-spytał.
-Adama Małysza...-odpowiedziałam z podstępem.
A ten tylko walnął się na łóżko.
Myślałam że będzie robił mi wyżuty, ale przecież nawet nie wiem czy on do mnie wgl. Coś czuje.
Chyba nigdy nie będziemy oficjalną parą...
Jedna rzecz w mojej torbie mnie zaciekawiła.
Były tam wszystkie rzeczy moje, poza jedną reklamówką.
A w niej była bielizna, i parę ubrań mojej trzyletniej siostry.
-czyje to?-spytał Seba, dziwiąc się pewnie, że to nie mój rozmiar.
-mojej siostry, mamy takie same walizki, mama pewnie się pomyliła-mówiąc to, wrzuciłam reklamówkę na dno szafy, i zaczęłam rozpakowywać resztę zawartości walizki.
*************
-EJ! NADJA!-usłyszałam głos Marychy.
-Czego chcesz, pani kazała się już rozpakowywać, wiesz że chłopaki mieszkają pod nami?!-odkrzyknęłam jej.
Domki były piętrowe, a my mieszkaliśmy u góry.
-a kto dokładnie?!-odpowiedziała również krzykiem
-chodźcie do góry, to wam powiem!-i schowałam się w ciepłym pomieszczeniu, zamykając drzwi balkonowe.
-ok, gadaj kto tam jest?-do pokoju wbiegła cała czwórka.
-pod nami mieszkają: Seba, jakiś jego kolega, Jurek i Mateusz, będziemy mieć w nocy niezłe towarzystwo, nie?-wyrzuciłam z siebie zbitkę słów.
Wszystkie zaczęłysmy piszczeć z radości, i postanowiłyśmy zrobić pierwszą na tym zimowisku gorącą imprę.
***********
Byłyśmy w sklepie, <nie chcecie wiedzieć, jak daleko tu jest taki mały sklepik> i rozłożyłyśmy wszystko na stole, który był o wiele za mały, więc niektóre papierowe talerzyki, i miseczki z chipsami i innym jedzeniem, stały na szafkach.
Z głośników od laptopa Sebastiana, grała muzyka, a światło było lekko przygaszone< lepiej nie mówić, jak Magda zareagowała na wygaszacze, nazywała je magicznymi pokrętłami>, a ludzi było coraz więcej.
-gdzie jest Sebastian?-spytałam Ani.
-z kąd mam wiedzieć, ostatnio widziałam go pięć minut temu w łazience..
-widziałaś go w kiblu?!-wrzasnęłam jej prosto w twarz.
-nie... Nie oto chodzi!-tłumaczyła się-mył ręce!
-dobra, spoko, ale gdzie...-moje słowa przerwał dźwięk zbliżającej się syreny, była już bardzo blisko.
Wszyscy zerwali się z miejsca i wchodzili na dół, w pośpiechu ubierając kurtki.
Ja także wybiegłam przed domki, i zobaczyłam że na skraju lasu, stanął samochód, kształty miał policyjne, i miał syrenę, ale pisało na nim PATROL RUTKOWSKI.
-co? Jakaś twoja rodzina?-spytałam Sebastiana który właśnie się za mną pojawił.
-yyy... No chyba nie...-odpowiedział z obrzydzeniem.
Z auta wyszedł wysoki mężczyzna w ciemnych okularach.
Ten sam, co pokazywali go w telewizji.
-co tu się dzieje?-spytał ktoś.
-cofnijcie się, cofnijcie...-nauczycielki zastępowali policjantów, któży poprzez zatory śniegowe nie mogli tu dotrzeć.
Kierowana samym instynktem, wyrwałam się nauczycielom, i wbiegłam do lasu.
Przebiegłam kilkanaście metrów, w drzewa, i upadłam.
Gdy się podniosłam zobaczyłam pod drzewem jakiś cień.
Ale tylko cień, ponieważ było już od dawna ciemno.
Po chwili kolejne zmysły zaczynały mi powoli działać, i usłyszałam ciche szlochanie.
Mój wzrok się wyostrzył, i ujrzałam postać wyraźniej.
Była do dziewczynka, miała trzy, góra cztery latka.
Wstałam i do niej podeszłam.
-co Ci jest, maleńka...-spytałam cicho i spokojnie, tak jak uspokajałam moją młodszą siostrzyczkę-jak nasz na imię?
-Antosia-powiedziała przez łzy.
-ale... A gdzie jest twoja mamusia?
-tatuś mówi że jest w niebie-szepnęła, i powoli się uspokajała.
-a gdzie twój tatuś?-kontynuowałam po chwili, a dziewczynka znów zaczęła płakać.
-tam-pokazała w głąb lasu, widać tam było jakieś ruiny, a gdy podeszłam bliżej, ujrzałam że to ruiny palącego się domku.
Zapewne mała przyjechała tam z ojcem na ferie.
-kochanie...-szepnęłam, chciało mi się płakać.
Wzięłam ją na ręce.
Nie była do końca ubrana, a jej cienkie baletki były porwane, a palce sine.
Na ciałku miała mnóstwo siniaków i poparzeń, zapewne nałapała ich uciekając z płonącego budynku.
Nie wiedziałam co mam zrobić, w którą stronę iść.
Plątałam się tak dobre kilka minut, aż usłyszałam kroki.
Gdy się odwróciłam, ujrzałam znajomą mi sylwetkę Sebastiana.
-BOŻE, Nadja, nic Ci nie jest... Kto to jest?-dopiero po chwili zorietował się że trzymam na rękach dziecko.
-zaraz Ci powiem, ale weź ją trochę potrzymaj, co? Bo mi już ręce więdną...
-nie możesz jej postawić na ziemi?-spytał, ale posłusznie wziął ode mnie dziewczynkę, i ruszyliśmy w stronę schroniska, w którym wszyscy byliśmy zameldowani.
-nazywa się Antosia...-zaczęłam mówić, gdy zobaczyłam że małej opadła główka, co oznaczało że zasnęła-jej mama nie żyje.
-a jej ojciec?-spytał nie wzruszony ani trochę chłopak.
-on chyba... Też raczej nie żyje...-wycisnęłam to wreszcie z siebie.
-skąd ty to wszystko wiesz?
-powiedziała mi, o mamie, a o ojcu sama się domyśliłam. Tam są gruzy jej domku zimowego, wiesz?-byłam bliska płaczu.
-spokojnie...-powiedział gdy doszliśmy na skraj lasu.
Gdy z niego wyszliśmy, otoczyła nas grupka ludzi, a przez nią, przedarł się Detektyw Krzysztof Rutkowski.
Mała bardzo szybko się otrząsnęła.
-to jest ta mała, jej ojciec zadzwonił do nas gdy umierał, weźcie ją chłopaki...-wydał polecenie.
Sebastian był już gotowy aby oddać mu małą, ale ja nie.
Wzięłam ją od niego, i cofnęłam się o parę kroków.
-gdzie wy ją macie zamiar wziąć, są zatory, nigdzie nie dojedziecie!-krzyknęłam.
-jeszcze się zastanowimy-powiedział cicho, lecz stanowczo detektyw.
-do zlikwidowania zatorów ona zostaje ze mną-także próbowałam urzyć takiego tonu jak Rutkowski, ale mi się to nie udawało.
Przez chwilę popatrzał na mnie jak na jakąś idiotkę.
-dobrze-odpowiedział ku mojemu wielkiemu zdziwieniu-a my raczej poszukamy czegoś dla małej, tu nie daleko mieszkają ludzie z dziećmi, może mają jakieś ubrania, czy coś...
Trzymałam małą na rękach, i czułam, jak się trzęsła.
Właśnie byłam światkiem tego, jak dowiedziała się że jej ojciec nie żyje.
Ludzie Rutkowskiego podzielili się na dwie grupy.
Jedna-większą-poszła przeszukać ruiny,
a druga-mniejsza-szukać jakiejś pomocy dla małej.
Ustaliłyśmy z dziewczynami <bez wiedzy nauczycielów, ale ich i tak to nie nachodzi>, że Seba przyjdzie dzisiaj do mnie pomóc przy Tosi, bo żadnej z nich się nie chciało, więc rozeszły się do innych.
Sebastian jeszcze został, bo musiał porozmawiać z kimś, a ja poszłam do domku.
Antosia była już tak zmarznięta, że nie mogłam dłużej czekać, chociaż była owinięta w moją bluzę, i kurtkę Sebastiana, i tak cała się trzęsła.
*************
weszłam do domu, i odrazu udałam się do łazienki, gdzie malałam do pełna brodzik zimnej wody, i rozebrałam małą z reszty przemoczonych ubrań, wsadziłam ją do wody.
-ale ciepła...-szepnęła z zadowoleniem.
Zaśmiałam się, ponieważ dla mnie, woda była lodowata, ale ona była aż sina z zimna, więc ta woda wydawała jej się wręcz gorąca.
Była cała brudna, ale ja zmyłam z niej bród doszczętnie.
Głowę musiałam mydlć jej trzy razy.
Zastanawiałam się tylko, czy nie załapała wszy w tym buszu.
-chyba nie...-stwierdziłam gdy poraz szósty sprawdziłam jej włosy, poczym zaczęłam je szczotkować.
-zaśpiewaj mi coś...-powiedziała, bawiąc się gumową kaczką Magdy.
Zaśpiewałam jej moją ulubioną kołysankę.
Śpiewając nie zauwarzyłam nawet jak do łazienki wszedł mój ukochany, dopiero wtedy, gdy się zaśmiał.
-Seba!-krzyknęła mała-Nadja mi śpiewa, a ty umiesz śpiewać?-po jej słowach Sebastian prawie się pokładał.
Po chwili zaczął śpiewać tę samą kołysankę.
Wytarłam ją do sucha, i założyłam przyniesioną przez jedną z kobiet ciepłą piżamkę.
Ale nie było w workach które przyniósł detektyw majteczek.
Nagle przypomniałam sobie o worku mojej siostry.
Wywaliłam z szafy wszystkie ciuchy, jakbym sama chciała zrobić sobie pilota, aż wreszcie znalazłam to, czego szukałam.
Ubrałam ją do końca, ułożyłam w łużku, i otuliłam ciepłą kołderką.
Lecz gdy wyszłam z pokoju znów mnie zawołała.
-zaśpiewaj mi...-szepnęła.
Byłam już tak zmęczona, że nie miałam siły protestować, znów zaczęłam nucić.
-Nadja...-przerwała mi po chwili-będziesz moją mamusią?-spytała
nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć.
-A Sebuś będzie moim tatusiem, dobrze?
-dobrze kochanie, ale teraz śpij-pocałowałam ją w czoło, i wyszłam.
-co chciała?-spytał Sebastian, który leżał już wygodnie na łóżku.
Zastanowiłam się przez chwilę.
-czy chcesz być jej tatusiem...
###############
HA!
Pisałam to dwa dni, i mi się udało!
Długie, nie?
Boże, miałam taki świetny pomysł, a tak kiepsko go opisałam...
Ale ok, piszcie jak wam się podoba, i wgl. Jak się podoba postać Antosi.
Dawajcie pomysły, i piszcie w komentarzach.
Sebuś, daj mi wenę!
Zaśpiewaj weź coś, nagraj się i wstaw na youtube, co?
Zawsze pomysły mi przychodziły, jak słuchałam USED, ale się już wyczerpały...
Błagam, HELP!
HELP ME!
KOMUNIKAT DO WSZYSTKICH FANEK SEBASTIANA RUTKOWSKIEGO!
HELP ME!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jak nie masz pomysłów to sięgnij do tych zapasowych, sama mi mówiłaś że masz ich dużo.
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoją historię, pisz dalej, tylko używaj czasem słownika.
Kicia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBOŻE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
TO JEST PO PROSTU BOSKIE WPADNIJ DO MNIE KIEDYŚ LUB JA DO CB I POMOŻESZ MI NAPISAĆ COŚ TAKIEGO NIESAMOWITEGO JAK TO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OJ MÓWIĘ CI JA SIĘ POPŁAKAŁAM I TEN ROZDZIAŁ CZYTAM 4 RAZ I CAŁY CZAS RYCZĘ,13-LETNIA DZIEWCZYNA ZOSTAŁA MAMĄ TAK JA W MOJEJ KSIĄŻCE ZOSTAŁA PRAWDZIWĄ MAMĄ I MIAŁA JUŻ ŚLUB.
a DOPIERO MIAŁA 15LAT.
tO BYŁO BOSKIE I WIEM ŻE KOCHASZ Sebastiana;)
pisz cały czas i nigdy nie przerywaj masz talent i to wielki